środa, 17 września 2014

Kiedy próbuje się z tobą zaprzyjaźnić. - L.Joe (Teen Top)

Scenariusz dla Love Lala 
Scenariusz napisany, był by wcześniej ale moja choroba nie pozwoliła mi na to. 
Za błędy przepraszam.
Miłego czytania.


Byłaś jedną z najlepszych biegaczek na uniwersytecie w Seulu. Kochałaś sport od dziecka. Najlepsze dla ciebie było to, że twój ojciec wspierał cie w tym. Za to go kochałaś i wierzyłaś, że masz najlepszego ojca na świecie.
Właśnie kończyłaś robić kółko wokół boiska szkolnego. Kiedy skończyłaś podbiegłaś do taty, który siedział na trybunach.
- Jeśli dalej będziesz tak biegać, to przebijesz największych biegaczy na świecie.- powiedział Appa.
- Przesadzasz. Muszę jeszcze ćwiczyć, aby ich pokonać.
- Dla mnie i tak jesteś najlepsza.
- Komawo.- odpowiedziałaś i  uśmiechnęłaś się do swojego rodzica.
- Posłuchaj skarbie, muszę coś załatwić na mieście. Wrócisz sama do domu?- słyszałaś troskę w głosie Appy.
- Ne. Nie jestem dzieckiem.
- Arraso. Ja lecę. Na razie.- mężczyzna pocałował cię w głowę i poszedł. 
Ty na koniec pobiegłaś jeszcze 4 okrążenia.
Wracając do domu, słuchałaś piosenek. Byłaś prawie przed swoim blokiem, kiedy niedaleko zobaczyłaś tłum ludzi. Patrzyli na coś w górze. Chciałaś zrobić to samo, ale nagle poczułaś, że coś na ciebie spadło i straciłaś przytomność.
Zaczęłaś powoli odzyskiwać przytomność. Kiedy otworzyłaś oczy, zobaczyłaś, że jesteś w jakimś pomieszczeniu. To na pewno nie był twój pokój. Usłyszałaś jakieś pikanie. Spojrzałaś w bok i zobaczyłaś urządzenie i kroplówkę. Wiedziałaś jedno. Jesteś w szpitalu.
Nagle do pomieszczenia wszedł twój tata. Widząc ciebie podbiegł i przytulił cię.
- Appa, co się stało? Nie mogę się ruszać za bardzo.- spytałaś, a w oczach miałaś łzy. Czułaś jak tylko możesz podnieść ręce lub nogi już nie. Usłyszałaś jak drzwi ponownie się otwierają, a do środka wchodzi lekarz.
- Mianhe. Mogę z panem porozmawiać.- kiedy mężczyźni wyszli, zaczęłaś płakać. Co się stało, że doprowadziło cię do takiego stanu. Nie minęło 5 minut, a twój podopieczny wrócił. Widziałaś po jego minie, że stało się coś strasznego. Kiedy usiadł koło ciebie patrzył na ciebie jakby gotował się do czegoś.
- Co się stało?- spytałaś cała zapłakana.
- _____ wiesz jak cię kocham, prawda?
- Ne.
- To co ci teraz powiem może tobą wstrząsnąć.- czułaś w jego głosie smutek i żal.
- Ale co takiego?
- Wracając do domu spad na ciebie samobójca, który skakał z czwartego piętra. W wypad najbardziej ucierpiały twoje nogi i .....- i tu urwał - .... nie możesz chodzić.
To co usłyszałaś wstrząsnęło tobą. Od razu zaczęłaś płakać. Tak samo jak na pogrzebie twojej ommy. To było takie nie sprawiedliwe. Dlaczego akurat ty ?- zadawałaś sobie to pytanie.
Nie mogłaś opanować łez.
Minęły już 3 dni odkąd trafiłaś do szpitala. Kiedy dowiedziałaś się, że musisz przestać biegać, zamknęłaś się w sobie. Z nikim nie rozmawiałaś, jedynie czasem odpowiedziałaś coś appie.
Właśnie leżałaś na łóżku i patrzyłaś na sufit i rozmyślałaś nad swoim życiem. Jaki to ma sens teraz, jak nie możesz chodzić. Twoje rozmyślenia przerwało dźwięk otwieranych drzwi. Nie miałaś ochoty patrzeć kto przyszedł.
- Annyeong.- usłyszałaś głos, ale dotąd ci nie znany. Spojrzałaś kto przyszedł. Był to młody chłopak. Nic nie odpowiedziałaś tylko znowu patrzyłaś na sufit.
- Słyszałem o twoim wypadku. Chciałem z tobą......
- Daj i spokój. Nie wiesz co ja czuję!- krzyknęłaś i schowałaś się pod kołdrą. Zły leciały ci strumieniami. Usłyszałaś jak ktoś otwiera drzwi. Lekko się wychyliłaś i zobaczyłaś, że nie było już chłopaka. Nie obchodził cię on. Odwróciłaś się plecami do drzwi i próbowałaś zasnąć.
Obudziłaś się następnego dnia. Właśnie do sali wchodziła pielęgniarka.
- Annyeonghaseyo.- nic nie odpowiedziałaś.- zabieram cie na badania.- powiedziałaś i przy twoim łóżku podłożyłam wózek. Pomogła ci na niego wsiąść i pojechałaś na badania.
Kiedy wróciłaś w twoim pokoju był twój ojciec.
- Annyeong. dobrze poszły badania?- kiwnęłaś głową na tak. Pielęgniarka znowu położyła cię na łóżko. Koło ciebie na stołu siedział twój rodzic. Zauważyłaś, że na twojej szafce leży kilka owoców i 2 noże. Po chwili jeden nóż był w rękach appy i zaczął obierać ci jabłko. Kiedy skończył pokroił je i położył na małym talerzyku, po czym podawał ci po kolei, abyś zjadła. Gdy wyszedł na chwilę, zabrałaś jeden nóż (ten bardziej ostrzejszy) i schowałaś pod kołdrę.
Po skończonej wizycie odkryłaś lekko kołdrę i popatrzyłaś na narzędzie. Wzięłaś je i bez wahania przejechałaś sobie parę razy po nadgarstku. Widziałaś jak leci ci krew ale nie przejęłaś się tym. Zrobiłaś kolejne nacięcie i położyłaś nóż, obok siebie. Zakryłaś siebie kołdrą i czułaś jak tracisz przytomność.

*perspektywa L.Joe*

Po nie udanej akcji wczoraj, chciałem spróbować jeszcze raz. Wszedłem do sali. Zauważyłem jak dziewczyna śpi. Wyglądała uroczo. Podszedłem bliżej i zauważyłem, że kołdra była czerwona. Zaniepokojony odkryłem i zobaczyłem krew. wybiegłem z sali w poszukiwaniu jakiegoś lekarza albo pielęgniarki. Kiedy znalazłem szybko powiedziałem co się stało, w biegu wróciliśmy do dziewczyny. Gdy ją zobaczyli od razu zaczęli ratować jej życie. Ja stałem przed pokojem i czekałem aż skończą.
Po 10 minutach wyszedł lekarz.
- I co z nią?- spytałem.
- Uratowaliśmy ją. Gdy pan tu nie przyszedł pewnie by wykrwawiła się na śmierć.- odetchnąłem z ulgą.
- Mogę do niej wejść?
- Ne, ale tylko na chwilę.- kiwnąłem głowa i wszedłem. Dziewczyna i tak jak poprzednio patrzyła na sufit.
- Annyeong.- powiedziałem a ona spojrzałam na mnie.

**

Znowu przyszedł ten chłopak. Czego on ode mnie chce?
- Zanim znowu mnie wyrzucisz, powiesz mi dlaczego chciałaś się zabić?- co on jest taki ciekawy. Zresztą i tak mi wszystko jedno czy musi wiedzieć czy nie.
- Nie mam sensu już żyć.- odpowiedziałam a on usiadł na stołeczku.
- Jak to nie masz? Jak każdy masz prawo żyć.
- Gdybyś był na moim miejscu, też tak byś myślał.- powiedziałam poirytowana. Jakiś filozof się znalazł, który myśli, że wiesz wszystko.
- Jeżeli cię interesuję sam kiedyś byłem w podobnej sytuacji. Ale wtedy nie myślałem o samobójstwie.- spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Pewnie teraz tak mówisz.
- Co muszę zrobić abyś mi uwierzyła?
- Zrób coś, żebym chodziła.
- To raczej niemożliwe.
- Więc nie mamy o czym rozmawiać.
- Ale....
- Proszę pana, koniec odwiedzin.- powiedziała pielęgniarka, która weszła do sali. Chłopak pożegnał się ze mną, ja nic nie odpowiedziałam.

*3 Tygodnie Później*
Przez ten czas ByungHyun (tak nazywał się chłopak) odwiedzał cię codziennie. Na początku zastanawiałaś się kim on jest. Kiedy go o to spytałaś powiedział ci, że jest znajomym lekarza, który cię leczy.
Właśnie z chłopakiem byliście w małym parku za szpitalem. Mogli tu przychodzić pacjenci, aby pobyć na świeżym powietrzu. Zazwyczaj towarzyszyli im pielęgniarki lub ktoś z rodziny.
- ByungHyun jest więcej takich osób jak ja?
- Dokładnie?
- Tacy, którzy też już nie mogą biegać lub chodzić?
- Są ludzie w gorszych sytuacjach. Więc nie martw się. W razie czego pomogę ci.
- Kowamo. Zawsze mi pomagasz. Dzięki tobie nie myślę o samobójstwie.Mam ochotę dalej żyć na świecie, aby pomóc ludziom w takiej samej sytuacji co ja.
- Nie ma za co. Dzwoń w każdej sprawie, przybędę i pomogę ci.- zarumieniłaś się lekko.
- Dlaczego to robisz? Czemu akurat się mną przejmujesz, jak jest więcej osób z gorszymi przypadkami.
- Dlaczego pytasz? Może dlatego, że zauroczyłem się tobą.- kiedy to powiedział zrobiłaś wielkie oczy. Jak on mógł się w tobie zauroczyć.
- Przecież jestem kaleką. Możesz mieć normalną, zdrową dziewczynę. Czemu ja?
-Spodobałaś mi się, to jak mówisz o sobie i swojej pasji. Nie mogę przestać o tobie myśleć.- dalej  nie wierzyłaś w jego słowa.
- Skąd mam pewność, że mówisz prawdę Jestem kaleką.- chłopak nic nie odpowiedział tylko pocałował cię w usta.
- Czy to wystarczy?- nic nie powiedziałaś. Dalej byłaś w szoku, że chłopak pocałował cię.
Nie mogłaś wypowiedzieć słowa. ByungHyun uśmiechnął się i tym razem pocałował cię w policzek.
- Czas wracać do środka, bo znowu będą na mnie krzyczeć, że tak długo cię przetrzymuję.- kiedy to powiedział ocknęłaś się i spojrzałaś na niego. On poszedł do tyłu i złapał rączki od wózka i zawiózł cię do budynku.
Na początku nie do końca wierzyłaś mu, że cię kocha. Jednak zmieniłaś zdanie kiedy od razu po wypisaniu cię, zabrał cie do swoich rodziców. Widziałaś po ich minach, że byli zdziwieni z kim umawia się ich syn. Jednak nie zakazali mu spotykania się z tobą. Cieszyli się, że ich syn jest szczęśliwy.


~ Lee Bomi

3 komentarze:

  1. Przepraszam ze tak późno ale szkoła >…<
    Bardzo dziękuję za napisanie scenariusza ^~^ bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy możemy spodziewać się nowego scenariusza? TT-TT

    OdpowiedzUsuń